środa, 2 grudnia 2015

Jedzeniowy zawrót głowy

Poznawanie nowej kultury to nie tylko spotykanie ludzi, odkrywanie wspaniałych miejsc i zabytków, czy miejscowych obyczajów - to także smakowanie lokalnej kuchni! Nasze kubki smakowe nie były przygotowane na tyle różnorodnych wspaniałości, ale dałyśmy radę ;).

Jedzenie... To jedna z najważniejszych rzeczy w naszym życiu!!! Pewnie część z Was, która nas zna, czytając nasze posty zastanawiała się, czemu tak oszczędnie piszemy na ten temat! Nie ukrywamy, że się hamowałyśmy dlatego, żeby napisać cały post o naszej pasji :D. I gdybyśmy wcześniej zaczęły o tym pisać, to mogło by się tak stać, że nie poruszałybyśmy innych tematów :p.

Zacznijmy od tego, że jedzenie w Azji można spotkać na każdym kroku! Dosłownie. Panie na swoich przenośnych straganach gotują czasem w bardzo nietypowych miejscach, nawet tam, gdzie nie ma turystów (wiemy, bo parę razy się zgubiłyśmy ;)). Tuk-tukopodobne pojazdy z jedzeniem informują o swoim jestestwie dzwoneczkiem na każdym rogu ulicy. A ceny? Są śmiesznie niskie. I z czasem wiesz już, gdzie warto, a gdzie nie warto zjeść :).

Nasz wybór jedzenia zazwyczaj polegał na podchodzeniu do straganu i wskazywaniu tego, co naszym oczom przypadło do gustu - z tego względu nie potrafimy podać nazw wszystkiego, co jadłyśmy :p. Oczywiście w tą grę (czasem w ciemno) wliczone jest ryzyko, że trafi się na coś, co nam nie zasmakuje, ale kto nie ryzykuje, ten nie zyskuje ;)!

Ale trzeba przejść do konkretów :D. Poniżej proponujemy subiektywne zestawienie najlepszych naszym zdaniem potraw Azji:

1. Lok-lak.

Słyszałyśmy, że kuchnia w Kambodży w porównaniu do reszty krajów, w których byłyśmy, nie zachwyca. I jak bardzo to było mylne! Lok-lak jest to pokrojona wołowina w sosie gulaszowym, podawana z ryżem, jajkiem sadzonym, świeżym ogórkiem i pomidorami oraz, co absolutnie najważniejsze, sosem z rewelacyjnego pieprzu z Kampotu, soli i limonki. Bardzo proste danie, jadłyśmy je 2 razy i za każdym razem zachwycałyśmy się każdym kęsem - koniecznie must have, kiedy jesteś w Kambodży! To jeden z naszych trafów w ciemno, ale jak najbardziej celny ;).


2. Pho.

Niby taki zwykły rosół, ale jest niezwykły ;)! Może dlatego, że jest naładowany milionem dodatków - makaronem, trzema rodzajami mięs, pysznymi ziołami (ah, ta kolendra!), a nawet krewetkami. W Wietnamie pho można kupić na każdym rogu ulicy (od 3 zł) i każda pani ma swoją tajemną recepturę. Jemy je na śniadanie, obiad i kolację (znaczy miejscowi tak jedzą, nam też się zdarzało :p). Najlepsze w Hue!


3. Green curry.

Jest to jeden z naszych ulicznych eksperymentów - kupione na ulicy w Bangkoku chyba za 2 zł w woreczku. Do tego tradycyjnie podawany ryż i jest pyszniusio!


4. Kawa.

"Dzień bez kawy to dzień stracony!" (Ola)
Tak więc codziennie rano trzeba było znaleźć na ulicy straganik i wypełnić ten obowiązek :). W plebiscycie wygrała kawa mrożona z Ayutthaya (całe 2,5 zł) i - ponoć najlepsza na świecie - kawa wietnamska: bardzo mocna, z kondensowanym mlekiem (wybierz opcję z lodem!).



5. Kanapki z avocado.

Francuski akcent w Laosie. W każdej bagietce avocado, do tego dodatki do wyboru do koloru, dużo majonezu, trochę chilli - czego więcej do szczęścia potrzeba ;)!?


6. Patyczaki.

Można je spotkać dosłownie wszędzie i jest na nich wszystko! Mięsko, ryby (w całości też), owoce morza, warzywka, pająki, węże i co sobie tylko wymyślą Azjaci. Taki fast food, czasem pycha, czasem mniej, ale zawsze na głębokim oleju :p.



7. Khao Soi Gai.

Potrawa z curry ze specjalnymi noodlami, mlekiem kokosowym, kurczakiem i innymi składniczkami. Charakterystyczna dla Chiang Mai - jeśli tam będziesz, nie możesz pominąć ;).



8. Owoce.

Ananas, mango, rambutany, dragon fruit, arbuz, banany, langsat i wiele innych - wszystko super świeże, pachnące, kolorowe, nie można obok nich przejść obojętnie. I ten smak - w Polsce takiego nie uświadczysz! Aż sok leci po rękach :D.






9. Smoothisy.

Jak i owoce, to też smoothisy! Można wybrać owoce w dowolnej konfiguracji, do tego odrobina cukru, lód, blender w ruch i rozkoszujemy się pysznym napojem, który daje nam ulgę od codziennego upału ;). Najlepsze smoothisy piłyśmy w Tajlandii i Siem Reap - w Wietnamie np. panie dodają tonę skondensowanego mleka, więc można się zalepić ze słodkości!


10. Kokosy.

Tak, proszę Państwa, kokosy w Azji Południowo-Wschodniej są wszechobecne. Powszechne jest dodawanie do potraw oleju lub mleka kokosowego, picie wody kokosowej (na ulicy w kubeczku nie jest zbyt pyszna, ale za to prosto z kokosa jest super i bardzo orzeźwiająca!), jedzenie lodów kokosowych w kokosie (z czekoladą i orzeszkami pychota), w delcie Mekongu można zjeść też np. cukierki z kokosa. Trzeba korzystać!




11. Zupa z Hoi An.

Garnek z zupą dostaje się na palniku, a do tego wielki talerz z surowym mięsem, krewetkami i warzywami, które można wrzucać do gara. Miesza się, miesza, gotuje, gotuje i wychodzi pyszna zupa! Do tego samo doświadczenie przygotowywania jedzenia stanowi dodatkowego plusa :).



A na co trzeba uważać?

Nie polecamy przysmaku wietnamskiego, czyli deseru ze słodkiej fasoli z lodem i jakimiś innymi dziwnymi dodatkami. Jeśli nie chcesz zjeść jajka z kurczaczkiem, to też bądź ostrożna/y! Do tego słodycze w Azji wcale nie są słodkie - ale za to napoje to mega ulepki. Dla Europejczyka durian też nie będzie przysmakiem - śmierdzi przestrasznie, a do tego nie smakuje dobrze (choć dla Azjatów jest chyba ważny, bo nawet i pomnik w Kampocie ten owoc miał ;)!). I czasem mięso bywa ohydne - raz np. w pho znalazł się kawałek mięcha ze szczeciną, kostka mięsna, którą można wszędzie spotkać też nie zachęca ani wyglądem, ani smakiem. Generalnie, przeróżne dziwności wyskakują nam przed oczami raz po raz!








Azja - zapachy jedzenia docierają zewsząd (nie tylko na targach), naprawdę jest w czym przebierać, więc jeśli jesteś smakoszem, to jedziesz właśnie do raju! Zjeść niesamowite danie można za grosze (szczególnie w Tajlandii) - ale koniecznie jedz street food, bo to prawdziwe smaki tego regionu!!! Nie bój się: my jadłyśmy od pierwszego dnia na ulicy, piłyśmy napoje z lodem i ani razu żadnych problemów żołądkowych nie miałyśmy :D.
A kuchnia którego kraju dla nas wygrała? Wbrew powszechnemu mniemaniu, dla nas najlepsza i najbardziej aromatyczna jest kuchnia kambodżańska. Tak, to przez ten sławny pieprz ;)!

A na deser kilka dodatkowych smakowitych zdjęć:









Zgłodnieliście :)!?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz