piątek, 23 października 2015

"Proszę Państwa, oto miś (...)" :) - czyli POŁOWINKI!!!


Dziś są nasze połowinki wyjazdu!!! Jesteśmy w Hoi An - najurokliwszym miasteczku na całym świecie i mamy spalone udeczka, plecki i... wszystko. Takie plażowanie pod palmami!!! Ale teraz nie o tym... dziś wstawiamy obiecanego, bonusowego posta.

Tratatata… Zgadnijcie gdzie byłyśmy :D!!!!!!!

W ZOO!!!!!! Widziałyśmy pandzię i koalkę i nosorożca i, i… wszystko! W dodatku w ładnej otoczce dżungli ;).
A więc zaczęło się to tak, że usłyszałyśmy, że jedyne ZOO w Tajlandii, które ma pandzię to ZOO w Chiang Mai. Tak więc był to dla nas must-have! Jako że miałyśmy czas, ponieważ odjazd do Laosu miał być w poniedziałek, pojechałyśmy odwiedzić zwierzaki :D. ZOO jest inne niż te nasze, leży u podnóża góry, chodzi się w nim trochę jak po dżungli, no i część zwierząt jest dosłownie na wyciągnięcie ręki! Piszemy dosłownie, bo tak naprawdę było!!!! Byłyśmy z deczka przerażone, kiedy dzieciaki wsadzały jedzonko hipopotamowi prosto do paszczy, a ich tata głaskał wielkie kły hipcia. Można było też pogłaskać żyrafę, która zlizywała jedzenie z dłoni… No i karmić piękne dzikie koty mięskiem na patyku (ale akurat one były za kratkami). Za to sarenki i jelonki były ukryte za kratami, a największą atrakcją dla Azjatów były… owce!!! Tak, tak, tak, oni są bardzo dziwni! ZOO jest jakieś 2 razy mniejsze niż to w Gdańsku, wszędzie ostrzegają, żeby brać autobus wewnątrz niego, bo to za ciężka droga, a my spacerkiem przeszłyśmy je w ok. 3 h. To dla nich było takie dziwne, że jeden pan z autobusu robił nam zdjęcie :p. Tacy są właśnie leniwi – nic dziwnego, że niektóre dzieciaki toczą się jak kule!
Wracając do pandziuchy, bo to dla niej tu przyszłyśmy, była wielka, puszysta i słodziachna, no i też trochę nieśmiała, bo chowała się za krzaczorkami, które jadła ;). W ZOO w Chiang Mai mają 2 pandy, jednak obserwowałyśmy tylko jedną, bo druga jest w ciąży i cały czas leżała ukryta i niedostępna dla turystów. Podsumowując, widziałyśmy pandzię (i to nawet w czasie karmienia!), więc możecie zazdrościć, bo w Europie są tylko 3 kraje (Niemcy, Austria i Hiszpania), w których można spotkać tego leniwego miśka!
W ZOO jest też inny misiak – niedźwiadek azjatycki, najmniejszy miś na świecie, którego ulubionym jedzonkiem naprawdę jest miód i który z mordki wygląda trochę na upośledzonego. Przypomina leniwca :).
Kolejnym atrakcją, która dostarczyła nam chwilę zawahania i przerażenia, było oszklone pomieszczenie, do którego wchodziło się przez kotarę z łańcuchów. Było tam cicho i podejrzanie pusto, więc chciałyśmy od razu się stamtąd ewakuować… Zwłaszcza jak przeleciała nam nad głową wielka ara! Widząc jak dzieciaki wpakowują się przez łańcuchy do środka, stwierdziłyśmy, że nie możemy być takie strachliwe. Dla nich największą atrakcją były kury i koguty łażące przy nogach, a dla nas piękne, kolorowe ary fruwające nad głową. Jakby ptaków było mało, po terenie ZOO latają kakadu i pawie, które czasem zgrabnie przemykają nad głowami ;). (Tomaszewski, ten akapit jest dla Ciebie :*!)
























Sharklando!!!

























W ZOO jest wiele atrakcji: Aquapark i wielkie akwarium z wodnym tunelem, park linowy i część śniegowa, którą odpuściłyśmy sobie, gdyż śniegu będziemy miały dość w Polsce ;). 
Cena za wejście do ZOO to 150 B, a wejście do domku pandy kosztuje dodatkowe 100 B (razem ok. 25 zł). Można dojechać autobusem, ale powodzenia w łapaniu! Po Chiang Mai jeżdżą też czerwone duże taksówki (bardziej przypominają vany) i są dobrym pomysłem, żeby tu dotrzeć za rozsądną cenę – nie trzeba się nawet wysilać przy targowaniu :D. Nie polecamy roweru i spaceru ze starówki, bo to daleko i górzyście!
Jeśli będziecie kiedyś w Chiang Mai i będziecie mieli pół dnia wolnego, polecamy ;).
Justyna i Ola

Ilse, that’s the part for you :D. We saw pandas and coala bears and rhino! There were also elephants, but theye were very sad and rided, so you wouldn’t like it. We were also feeding giraffas ;). We hope that you came back to reality, but you still remember us. We've missed you!

Ok. Jutro plaża i palmy, trochę dobrego jedzonka i piwerko w przepięknej scenerii... Czeka nas ciężki dzień! Uff. Buziaki :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz